Najnowsze komentarze
Nie spodziewałem się, że ktoś tu j...
tak sobie zrobiłem refresh blogów ...
kris13 do: Wannabe
Mam kat. A, a nic to nie zmieniło ...
@left 4 dead: kilka tygodniu temu ...
sirturek do: Wannabe
Myślę, że rynek tak szybko się nie...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

17.04.2015 11:11

Wannabe

Dużo zamieszania wywołał mój pierwszy wpis na tym blogu. No tak... na pewno każda „świeżynka” chcąc wypoiwiadać się w dobrym tonie ku powszechnej akceptacji środowiska powinna umieć się odpowiednio często kajać, podkreślać swoją niewiedzę, brak umiejętności, głębokie poczucie strachu i bić pokłony przed hejterami deklarującymi odpowiednio bogate doświadczenie. Tyle, że nie każdy lubi się w ten sposób uzewnętrzniać.

Na pewno zdecydowanie zabronione powinno być używanie określeń typu „pasja”, „motocyklizm” i innych takich podobnych jeśli nie masz nalatane pół miliona kilometrów na eR1edynce i nie tarłeś gołymi jajami po asfalcie przynajmniej 10 razy! Tak przynajmniej twierdzi garstka hejterów, którzy zwykle są najgłośniejsi. Jak wszędzie w życiu.

Tylko czasem można coś nazwać z przymrużeniem oka i napisać mocno na wyrost, bo ostatecznie to i tak ulica weryfikuje to na ile poważnie i odpowiedzialnie podochodzimy do całej zabawy.

Może nalatałem dopiero nieco ponad 1000 km, czyli tyle co nic, ale 90% na ruchliwych ulicach dużego miasta zwykle w godzinach szczytu. Mimo, że doświadczenie to prawie żadne to uwierzcie, że to wystarczy by zweryfikować swoje wyobrażenie na temat bezstresowego wiatru we włosach (jeśli ktoś takie w ogóle początkowo posiada). Bywało blisko i to nie raz.

Kilka dni temu akurat jadąc samochodem jako pierwszy zatrzymałem się, by pomóc pozbierać się chłopakowi, który wyglebił po tym jak kierowca osobówki klasycznie wymusił pierwszeństwo. Przeszorował na dupie kilkadziesiąc metrów... na mojej codziennej trasie, na tym samym pasie, którym zwykle jadę i chyba przy podobnkej prędkości, którą zwykle osiągam. Na szczęście poza tym, że solidnie się poobijał nic więcej sobie nie zrobił. Mimo to miałem bardzo mieszane uczucia wsiadając kolejnego dnia na moto, ale wiedziałem, że to wszystko odpuści jak tylko odpalę silnik... i odpuściło. Strach błyskawicznie zastąpiła głęboka koncentracja i odcięcie się od wszystkich myśli, które nie są bezpośrednio związane z jazdą. I znowu pojawiło się to błogie uczucie, z którym coraz trudniej się rozstać.

Motocykl niesamowicie mnie wciągnął. Z dnia na dzień coraz bardziej nie mogę się doczekać kolejnej przejażdżki. Jazda samochodem stała się dla mnie nieprzyjemną koniecznością. Co z tego co, że dojeżdżając na moto do pracy jestem 15 minut później, bo dochodzi mi przebieranie. Co z tego, że nie ma to żadnego ekonomicznego uzasadnienia, bo koszty zakupu sprzętu i ciuchów nawet przy niskim spalaniu nie zwrócą się zanim zmienię sprzęt na większy.

Kiedy tylko mam chwilę znajduję jakąś boczną drogę i ćwiczę: awaryjne hamowanie na różnych nawierzchniach, dociskanie przeciwskrętu zamiast panicznego hamowania, gdy zakręt okazuje się ostrzejszy niż się wydawał, redukcje z przegazówką (dzięki za wszystkie rady Left4dead!).

Definiuję też już nowe marzenia... bo czym by było życie bez nich J Poprzymierzałem do innych maszyn i powoli klaruje mi się następca poczciwej YBR-ki. Klasyki poszły w odstawkę i marzy mi się teraz przesiadka na Duke-a 390. To ciągle mały motocykl, dokładnie te same gabaryty co model 125. Dam sobie jednak jeszcze trochę czasu, może ze 2-3 sezony na YBR-ce, której z punktu widzenia miejskiej jazdy właściwie niczego nie brakuje. Teraz, skoro już jeżdżę, nigdzie mi się nie śpieszy J

Cholernie doceniam wpisy doświadczonych kolegów ciągble aktywnych na Rider Blogu. Bardzo dużo można z nich wyciągnąć i wiele się nauczyć.

Dużo też mi dała lektura Strategii Ulicznych Davida Hough, kto wie czy na początek nie lepsza pozycja niż słynny Motocyklista Doskonały. Krótka, zrozumiała, obrazowa i do bólu praktyczna.  Zwłaszcza jeśli swoją przygodę z jednośladem zaczyna się w mieście. Może już mnie uratowała od co najmniej jednej gleby J Uczmy się na doświadczeniach innych o ile to tylko możliwe.

Pozdrawiam!

Komentarze : 5
2015-04-22 12:44:44 kris13

Mam kat. A, a nic to nie zmieniło nadal w garażu parkuje i jeździ po ulicach 50-ka. Czemu nie większy, głupio zabrzmi, ale nowy kurs i egzamin na A daje do łapki 650, i mimo że rozum każe stopniowo podkręcać pojemności i moce, to apetyt jest na szybko wkręcające się zabawki. Na szczęście rzeczywistość studzi zapały, były przymiarki do kolejnych modeli i pokazały, że jak masz 2m wzrostu, to na każdym masz wrażenie jak na 50-ce. A skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać.

2015-04-20 12:17:58 saymon_125

@left 4 dead: kilka tygodniu temu na targach motocyklowych przymierzałem się do wszystkiego co stało wystawione i przyznam szczerze, że na jednym motocyklu poczułem się jakby był zbudowany dokładnie dla mnie. Wysokość siedziska, geometria, pozycja w siodle, lekkość... oraz wygląd, idealne. Choć pewnie bez jazdy próbnej to opinia na wyrost to była to właśnie MT07 :-) Cena faktycznie do przełknięcia, można się nawet zastanowić nad zakupem nowej.

Na 125 jest boom gdzie tylko okiem sięgnąć. Ostatnio zaczepił mnie pod marketem jakiś facet na rowerze i po kilku minutach rozmowy zaproponował zakup mojej YBR-ki (!!). Wśród znajomych mam już kolejnych dwóch chętnych.
Tak jak pisze siturek, kampania ruszyła i szybko się nie zatrzyma. W co drugiej reklamie pożyczki bankowej klient wyjeżdża na motocyklu...
Na parkingu pod moim biurem co 2 tygodnie pojawia się nowa 125-tka, a myślę, że to dopiero początek.

2015-04-20 11:30:27 sirturek

Myślę, że rynek tak szybko się nie nasyci 125'tkami przynajmniej tymi markowymi. Chińczyków i owszem, będzie masa, ale markowe sprzęty, gabarytowo duże, będą trzymać cenę. Nie spodziewałbym się oblężenia ośrodków egzaminacyjnych z chętnymi na A. Oczywiście wielu, się zdecyduje, ale procentowo sądzę, że nie więcej niż 10%. Dopiero lawina rusza i jeszcze wiele, wiele osób będzie poszukiwać moto 125. Robi się ogólnie moda na motocykle,a w Polsce "jak sąsiad ma to i ja muszę mieć". Chyba, że prawo się zmieni, bo tutaj się ciągle coś zmienia.
Kto wie, może uwolnią 250'tki, albo dla posiadaczy kat B będą spore ułatwienia w zdobyciu A, never know... Jeszcze dwa lata temu jakby ktoś mi powiedział, że będzie można jeździć 125 na B to bym się dobrze uśmiał, bo w Polsce nic się nie robi, żeby ułatwić życie, prawa się uszczupla a nie nadaje. Dobra kampanie medialna i masa sama domaga się cięcia swoich praw. Istnieje jeden wyjątek - interes. Ktoś mocno lobbował, ktoś wpływowy i bogaty no i mamy.

2015-04-18 23:02:55 left 4 dead

Duke jest fajny. Jeżeli myślisz o zrobieniu prawka i masz na to czas, warto to zrobić. Im szybciej, tym lepiej. Dlatego, że za Ybr-kę na początku przyszłego sezonu weźmiesz jeszcze całkiem dobre pieniądze. Za 2-3 lata rynek 125-ek się nasyci, wielu ludzi będzie już po prawku i 125-ki mocno spadną z ceny. będzie ich b. dużo na rynku wtórnym.
Co do Duka, duże single są specyficzne. Tym nie jeździłem, więc nie wiem, ale jeździłem innymi. Nie każdy lubi ich maniery - dosyć mocno wibruj i lubią szarpać w miejskiej jeździe na niskich obrotach. Do tego to zabawowy sprzęcik, więc będziesz go wysoko kręcił, przez co spalanie może być niewiele mniejsze niż w oszczędnej pięćsetce, lub sześćsetce :)
wspomniałeś o gabarytach to powiem Ci, że rok temu jeździłem Yamahą MT 07 i był to jeden z najzwrotniejszych i najporęczniejszych sprzętów ever. bardzo lekka i mająca 75 koni, nie droga i idealna na 1-szy duży sprzęcik :) na początku przyszłego sezonu na rynku będą już dwulatki :)

2015-04-17 14:41:05 tosyu

Ale czym ty się chłopie przejmujesz, rób swoje i ciesz się tym, LwG! :)

  • Dodaj komentarz

Tagi

YBR (1)

Kategorie